Gazeta Dywicka nr 17 z dnia 25 czerwca 2008 r., „Rajd po grodziskach”

W niedzielę, 8 czerwca, Stowarzyszenie „Nasze Gady” zorganizowało rajd po grodziskach pruskich. Wzięli w nim udział m. in. mieszkańcy Gadów, Nowych Włók, Dywit, Łęgajn i Barczewka, a także pracownicy UWM i artyści ceramicy. Przewodnikiem był Robert Klimek, historyk zajmujący się problematyką pruską.

– Wyjazd ten jest jednym z działań w ramach projektu „Pruskie jadło” – informuje Teresa Kosińska, prezes Stowarzyszenia „Nasze Gady”. – Jest on dotowany przez Fundację Wspomagania Wsi. Podczas tego rajdu obejrzymy grodziska pruskie i inne zasoby archeologiczne, które pozostawili po sobie Galindowie.
Pierwszym punktem było grodzisko w Marunach, na krańcu obszaru plemiennego Galindów. Pełniło ono funkcję refugialną, czyli nie było na stałe zamieszkane. Mieszkańcy pobliskiej osady, która znajdowała się prawdopodobnie na terenie obecnej wsi Maruny, chronili się tam w razie niebezpieczeństwa.
– Grodzisko to jest małe – dodaje Robert Klimek. – Od strony wschodniej znajduje się rzeczka Maruna i jej bagna. Dookoła mamy strome ściany wąwozu. Od zachodu została przekopana fosa. Całość z pewnością otaczał wał ziemno-drewniany, zabezpieczony gliną jako materiałem przeciwogniowym. W centrum znajdował się plac zwany majdanem, na którym gromadzili się ludzie wraz z dobytkiem. Na wałach stali obrońcy. Trzeba dodać, że większość z nich nie posiadała dobrego uzbrojenia. Byli okryci skórami. Używali włóczni, łuków i krótkich pałek, którymi bardzo celnie rzucali.
Zupełnie inną funkcję pełniło grodzisko w okolicach Barczewka. Było ono duże (majdan ma powierzchnię około 2 hektarów) i zamieszkałe na stałe.
– Patrząc na grodzisko, widać pozostałości fosy – mówi Robert Klimek. – Tutaj prawdopodobnie była palisada i flanki. Na zdjęciach lotniczych robionych wczesną wiosną widoczne są zarysy domów. Badania archeologiczne nie były jednak tutaj prowadzone. Osada ta została prawdopodobnie zniszczona podczas najazdu Kiejstuta i Olgierda. Myślę, że zaatakowali od strony bramy głównej. Po ich ataku mieszkańcy założyli nową osadę w miejscu dzisiejszego Barczewa.
Zainteresowanie uczestników wyjazdu wzbudziły pozostałości grodziska w Jedzbarku. Warunki jego obrony w średniowieczu były doskonałe, ponieważ obiekt znajdował się na wyspie. Kolejnym obiektem archeologicznym były, znajdujące się w okolicach Nerwiku, wały podłużne.
– Tutaj jest chyba największe skupisko wałów podłużnych na Warmii i Mazurach – wyjaśnia Robert. – Były usypywane wzdłuż granic plemiennych, między naturalnymi przeszkodami takimi jak bagna czy jeziora. Najpierw kładziono bierwiona i usypywano na nich wał oraz kopano fosę. Tworzono przesiekę i ścinano drzewa ustawiając je koronami w stronę spodziewanego ataku. Na całej przesiece sadzono kolczaste krzewy. Wał taki miał opóźnić marsz nieprzyjaciela i dać czas na ucieczkę bądź przygotowanie obrony. Wały były na tyle skuteczną formą obrony, że te wybudowane przez Galindów wykorzystywali w późniejszym okresie osadnicy warmińscy.
Wyjazd zakończył się oglądaniem zachowanych do dziś kamieni granicznych wyznaczających w średniowieczu obszar Warmii. Był on zarazem niesamowitą lekcją historii o zamieszkujących ten teren Galindach, ich zwyczajach i pozostałościach po ich kulturze.

Kazimierz Kisielew