Wczesnośredniowieczne grodzisko w Jeziorku w gminie Ryn nawet bez specjalnej promocji staje się coraz większą atrakcją turystyczną. Niestety, dochodzą też sygnały o zagrożeniu tego miejsca przez prace rolne i zaśmiecanie.
— Otrzymałem dokumentację zdjęciową świadczącą o wyorywaniu wokół grodziska skorup naczyń glinianych — mówi Robert Klimek, znawca grodzisk pruskich. — Wystosowałem pismo w tej sprawie do wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Idąc tropem tego dokumentu dotarliśmy do Leszka Godzieby, archeologa, szefa ełckiej Delegatury Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
— Wybieram się na skontrolowanie grodziska w Jeziorku — przyznaje Leszek Godzieba. — W lipcu prowadzono tam prace archeologiczne. Mogę przypuszczać, że może coś tam zostało po naukowcach, chociaż nie powinno. Wystosuję pismo do właściciela gruntu, Nadleśnictwa Giżycko, by baczniejszą uwagę zwracano na to miejsce i zadbano o jego czystość.
Sugestie o „wchodzenie z orką” w granice objęte zabytkiem odrzuca właściciel gruntu przylegającego do grodziska, Józef Karpiński, obecny burmistrz Rynu.
— Granice uprawy pola i grodziska nie zostały przekroczone — zapewnia Józef Karpiński. — W rzeczywistości jest jeszcze pas ziemi oddzielający uprawy od geodezyjnej granicy. Zatem nie może być mowy o naruszeniu strefy zabytkowej.
Józef Karpiński potwierdził, że zainteresowanie tym miejscem w ostatnim okresie wzrosło, co może skutkować jego zaśmieceniem. W rejonie tym często przebywają także myśliwi. Ich ambony stoją na gruncie należącym do burmistrza. Niestety, jedna z ambon leży wywrócona, co nie najlepiej świadczy o opiekujących się nią myśliwych.
— Zwrócę się do myśliwych o jej usunięcie — zapewnia Józef Karpiński. — Ambony na polu są tylko dodatkową przeszkodą dla pracujących maszyn.
Józef Karpiński przekazał nam, że do wspomnianego grodziska została niegdyś geodezyjnie wyznaczona droga, jednak prowadzi ona przez bagnisty teren i nigdy nie została zbudowana.
Sławomir Kędzierski